W ręce policjantów wpadła poszukiwana 27-latka. Kobieta wyszła z domu do pracy, zostawiając załączoną pralkę, która w wyniku awarii, zaczęła zalewać sąsiadów. Gdy po jej powrocie do domu policjanci wylegitymowali siemianowiczankę okazało się, że jest ona poszukiwana przez wymiar sprawiedliwości.
Gdy zalewani przez sąsiadkę mieszkańcy jednego z budynków nie mogli skontaktować się z właścicielką, na pomoc wezwali policjantów i strażaków. Okazało się, że mieszkająca tam kobieta jest w pracy, a w mieszkaniu może być jej małoletnie dziecko. Sąsiedzi próbowali nawiązać kontakt telefoniczny z właścicielką, jednak jej telefon był wyłączony. Wtedy podjęto decyzję o wyważeniu drzwi i wejściu do mieszkania. W środku był wystraszony 10-latek, który nie wiedział, co ma robić. Mundurowi uspokoili chłopczyka i zakręcili dopływ wody do pralki. W tym czasie do mieszkania przyszła matka dziecka, której, jak się okazało, wyładował się w pracy telefon. Gdy policjanci wylegitymowali kobietę wyszło na jaw, że jest ona poszukiwana przez wymiar sprawiedliwości. Na szczęście miała ona możliwość zapłacenia grzywny w zamian za karę więzienia, z czego skorzystała.